25.04.2014, 21:00 JĘZYKI OBCE - DZWINKA MATIJASZ, NATALKA ŚNIADANKO
Ciepły, piątkowy wieczór, ulica Kluczborska. Pod całodobowym festiwal, chciałoby się rzec, opozycyjny - grupa blokersów siedzi na samochodach i pali, śmiejąc się głośno.
Przed Teatrem Współczesnym młodzi ludzie stoją w koło, rozmawiają cicho, też palą. Więcej ich niż na Kluczborskiej.
Na chwilę kultura wygrała z subkulturą.
Wszedłem do środka, na sali cicho, ciemno, niemalże pusto. Prawie się spłoszyłem tą pustką, ale odważnie zająłem miejsce na widowni. Oprawa bardzo teatralna: manekiny, dym, ciemno i muzyka - chłonę, czym tylko mogę. Kiedy gasną światła i na sali zapada milczenie, dyskret-nie się odwracam - moim oczom ukazało się może dwa tuziny słuchaczy. Wciąż więcej niż pod całodobowym, ale nie widzę wśród nich palących jeszcze przed chwilą w zadumie pod Współczesnym.
Na scenie, z dymu, wyłania się sylwetka Nogasia, dziecięcy głos płynie z głośników, opowia-da nam w przejmująco infantylny sposób o literaturze, ojczyźnie, wspólnocie... Zaraz też po-jawia się Natalka Śniadanko, autorka Lubczyka na poddaszu. Sama, Matijasz nie dotarła. Od-słuchaliśmy fragmentu wywiadu z nią, przeprowadzonego przez telefon - niewiele zrozumia-łem - trzeszczało.
Śniadanko mówiła spokojnym, kojącym głosem, rozmawiała swobodnie, opowiadając o po-grążonej w wojnie domowej ojczyźnie, o Lubczyku... Zadziwiająco kobieca w tym swoim spokoju i delikatności, tematu gender prawie nie podjęła - odżegnała się od niego także Mati-jasz, tyle zrozumiałem.
Skąd ten gender? Co mają z nim wspólnego ukraińskie pisarki? Na Ukrainie, gdzie, jak twier-dzi Śniadanko, gender nawet nie dotarł? Wydaje się, że Nogaś też nie rozumie - pyta asekura-cyjnie, nie drąży. Mnie też nie interesuje, więc cieszę się, że posłucham jeszcze o literaturze - nie posłuchałem zbyt wiele, choć maleńka postura Natalki Śniadanko, jej bliskowschodnia inność, cichość, spokój, wywarły na mnie wrażenie.
Pytania miało wiele osób, odwagi żadna, ja także - bałem się przerywać tę ciszę, klaskałem też cicho.
Na ulicy, pod Współczesnym nie było już zainteresowanych literaturą.
Na Kluczborskiej dyskusja trwała do czwartej nad ranem.
K.P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz